LizPOV:
Co on sobie wyobraża? Fakt, tlenionej od razu zrzedła mina. Ale nie zmienia to faktu, że Justin przesadził. Schowałam twarz we włosach i szłam dalej przed siebie. Na szczęście chwilę później byliśmy już pod moim pokojem. Chciałam się odłączyć od "wspaniałej" trójki lecz nie było mi to dane. W momencie, w którym złapałam za klamkę Justin przyciągnął mnie do siebie.
- A do kąt to kochanie? - mruknął mi do ucha.
-Do pokoju.
-Myślałem, że posiedzimy u mnie- szeroko się uśmiechnął.
-Justin...ja..- zaczęłam.
-Świetnie to chodźmy- powiedział nie dając mi dojść do słowa i pociągnął w stronę jego pokoju.
Pożegnaliśmy się z dziewczynami i po chwili siedziałam już u Justina w pokoju. Ten zaś poszedł do łazienki. Po chwili wrócił i rzucił się na łóżko patrząc na mnie poklepał miejsce obok siebie. Zastanawiałam się przez chwilę czy to dobry pomysł jednak nie widziałam przeciw wskazań
w końcu całowaliśmy się i w ogóle. Wdrapałam się na miejsce obok niego i głowę położyłam na torsie chłopaka. Ten zaś obiął mnie ramieniem i przytulił mocniej do siebie. Towarzyszyło mi
w tym momencie wspaniałe uczucie bezpieczeństwa i spokoju. Leżeliśmy tak w ciszy i żadne
z nas jej nie przerywało do póki nie westchnęłam. .
-O czym myślisz, Shawty?- zapytał.
-O wszystkim. o nas, o przyszłości, przeszłości- odpowiedziałam.
-I co ? Wymyśliłaś coś ?- zapytał próbując sie nie zaśmiać.
-No bardzo zabawne... naprawdę- powiedziałam udając obrażoną. Odwróciłam się do niego plecami.
-Ej, no Liz przecież się wcale nie śmieje.- odparł. Ja jednak nie zareagowałam i dalej leżałam do niego plecami udając obrażoną. Nagle poczułam jak ramiona chłopaka obejmują mnie i chwilę później leżałam już na plecach, a nade mną wisiał Justin.
-No Liz daj spokój nie gniewaj się już- pocałował mnie w policzek- no królewno uśmiechnij się-pocałował w drugi- Liz, piękna powiedz coś- pocałował mnie w nos- nie to nie, znajdę inne zajęcia twoim ustom. Nawet nie zdążyłam przeanalizować co chłopak miał na myśli jak poczuła jego miękkie usta na moich. Automatycznie odwzajemniłam pocałunek. Chłopak poprosił mnie o dostęp na pogłębienie pocałunku czego mu nie chciałam dać. Więc przygryzł moją warkę na co ja mimo woli jęknęłam co Justin wykorzystał wpychając mi język do ust. Całowaliśmy się tak bez opamiętania gdy nagle Justin oderwał się od moich ust i przeniósł mokre pocałunki na moją szyję. Ssał ją i przygryzał, a ja wydawałam z siebie niekontrolowane jęki rozkoszy. Nagle raptownie wciągnęłam powietrze gdy Justin odnalazł mój czuły punkt. Tu z pewnością pozostanie ślad, pomyślałam. Wplątałam moje palce Justinowi we włosy lekko za nie pociągając na co chłopak warknął i przywarł z powrotem do moich ust. Jego ręce błądziły po całym moim ciele. Nagle jego lewa ręka znalazła się na moim udzie będąc w dosyć niebezpiecznej odległości od moich miejsc intymnych. Wtedy odzyskałam rozum.
- Justin... n-nie!- udało mi się wydusić.
-Spokojnie kochanie, rozluźnij się.- odpowiedział zdyszany.
-Ale ja nie chcę, nie jestem na to gotowa.- odpowiedziałam.
-Liz, nic nie zrobię jeśli nie będziesz chciała, obiecuję,a teraz się rozluźnij.- zaproponował.
-D-dobrze.- zająknęłam się. Chłopak natychmiast z powrotem przywarł do moich ust. Tak jak Justin obiecał nie zrobił niczego wbrew mojej woli. Po prostu się całowaliśmy, a jego ręce błądziły po moim ciele omijając miejsca intymne. Natomiast moje miałam dalej wplecione w jego włosy. W momencie, w którym Justin znowu przeniósł swoje pocałunki na moją szyję ja niekontrolowanie pociągnęłam go za włosy.
-Kochanie, jeżeli nie chcesz żebym za chwilę stracił kontrolę i zerwał z ciebie te ubrania, to nie rób tak- warknął.
Zaśmiałam sie i odciągnęłam od mojej szyi, chłopak spojrzał na mnie zdezorientowany ja natomiast odepchnęłam go od siebie i obróciłam tak, że teraz to on leżał a ja siedziałam na nim okrakiem. Nie poznawałam sama siebie, kiedy stałam się taka... odważna. Oparłam się rękoma o jego tors pochylając się i muskając jego usta, on natychmiast pociągnął mnie w dół pogłębiając pocałunek, który znowu trwał dobrych parę minut. Oderwałam się od jego ust i tak jak on wcześniej zaczęłam składać mokre pocałunki na jego szyi, nagle wpadł mi do głowy jeden pomysł. Znalazłam czuły punkt Justina i postanowiłam zrobić tam malinkę. Po tym jak skończyłam i nie miałam już tchu żeby to wszystko kontynuować zsunęłam się z chłopaka i położyłam obok niego. Justin mruknął niezadowolony i przyciągnął mnie do siebie mocno przytulając.
- Liz, skarbie czy ty właśnie mi zrobiłaś malinkę ?- zaśmiał się.
-YYY... Chyba tak - przyznałam.
-Fajnie, bo tobie też zrobiłem.- powiedział dalej rozbawiony.
-C-co? -zapytałam.
-No normalnie. Ja mam malinkę i ty masz. Teraz każdy będzie wiedział, że jesteś moja.- odparł dumnie.
-A jestem ? - zapytałam nieśmiało.
-Tak jesteś.- odparł- Tylko moja.
Od Autorki:
Tak więc, nastąpiły pewne komplikacje. Założycielka bloga odeszła. A ja z pewnych powodów nie mogę tego bloga prowadzić sama. Ten rozdział opublikowałam jeszcze ze względu, że miałam go napisany.
Szkoda trochę ale cóż. Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Kocham Was <3
Awww!!!!!! zajebisty rozdział i czekam nn!!!!!!!
OdpowiedzUsuńAww słodko, czekam nn <3
OdpowiedzUsuń