czwartek, 5 września 2013

Zwiastun

ŁAPCIE ZWIASTUN <3 p="">

1 komentarz:

  1. Moja trema podskoczyła. Na ciele pojawiła się gęsia skórka. Nagle usłyszałam głos. Głęboki. Spojrzałam na scenę. Na ogromnym telebimie widniała twarz, ciemnoskórego mężczyzny, który prowadził monolog. Słuchałam go uważnie i z zapartym tchem patrzyłam na to wszystko. Wszystko tak świetnie wyglądało. Gdy powiedział słowo: ‘believe’ przeszedł mnie dreszcz. Na telebimie ukazał się tunel. Widownia widziała go z perspektywy pędzącego pociągu. Nagle wszystkie światła zgasły. Nie wiedziałam co się dzieje.
    - Za chwilę wychodzimy. – powiedział Luke i stanął stopień wyżej. Stałam zapatrzona na scenę. Nagle nie wiadomo skąd ukazała się sylwetka chłopaka, łudząco przypominająca chłopaka ze snu. Ale jakim cudem? Nagle pokazały się skrzydła, a chłopak uniósł się w powietrzu. Wszystko wyglądało jak w moim śnie. „Sny w nowym miejscu się spełniają.”- przypomniały mi się słowa Luka. Po chwili zorientowałam się, że to tylko zrzut, który miał rozbudzić w fanach jeszcze większe emocje. Słyszałam krzyki. Zaczęłam dygotać, jednak nie było mi zimno.
    - Na scenę. – powiedział Luke i zaczął powoli wchodzić. Stałam jak wmurowana.
    - Uwierz w siebie i Justina. – powiedziała Sill, lekko popychając mnie na scenę.
    - Justin? On tu jest. – zapytałam cicho, gdy ustawiłyśmy się w swoich miejscach.
    - Spójrz w górę. – powiedziała.
    Nagle usłyszałam cichą muzykę, jakby chór aniołów zstępował z nieba. Wrzaski fanek były obłędne. Spojrzałam na kilka zapłakanych twarzy i podążyłam wzrokiem w tym samym kierunku. Czułam, że przez chwilę nie oddychałam. Nad sobą ujrzałam anioła. Ogromne metalowe skrzydła idealnie komponowały się z białym garniturem i ciemnymi okularami artysty. Zaraz. Przyjrzałam się dokładniej. Przecież to… Nie.. To nie może być prawda. Nie słyszałam już nawet krzyków fanek. Widziałam jedynie Justina, który spływał z góry niczym ogromny anioł. Nie drgnęłam nawet kiedy rozległ się huk, oświadczający, że Justin stanął na ziemi. Luke z innym zajęli się szybkim odpięciem pasów. I zaczęło się show. Rzeczywiście. Justin nie był sobą.

    ZAPRASZAM DO SIEBIE dancing-with-an-angel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń